niedziela, 13 września 2009

Górniczo - hutnicza...pappa rara

Tych tancerzy było więcej niż malarzy w Kazimierzu! Chłopaki (kilkugodzinni mgr inż.) bounce'owali już w szelkach i w czapkach z piórami bibuły na głowie. Podobno alkohol pity z umiarem nie szkodzi nawet w dużych ilościach…rozwiązał natomiast wszystkim języki, a mnie skrupuły do wyjścia na parkiet.
Z głośników dj puścił muzykę trzech żywiołów lat siedemdziesiątych.

Be de ya - say do you remember
Be de ya - dancing in september


Przy dźwiękach Earth Wind and Fire i domowym torcie jedzonym na serwetkach gadaliśmy o tańcu i graniu muzyki ludowej. Tak między Bogiem a prawdą nawiązał się ciekawy dialog… Choć brzmiało to raczej jak między prawdą, a wódką.
- Aaa… na trąbce grasz..? To pewnie znasz ten weselny numer, co się tak wolno gra….
-„Cisza”?


Mniej więcej koło północy motywem przewodnim imprezy stała się zasada "nie wiesz co mówić, to mów niewyraźnie".

W efekcie wieczoru spędzonego z całą tą zwariowaną bandą, formularz na przesłuchania do „Krakusa” popełniłam byłam na drugi dzień. Przedtem jednak trzeba było się obudzić. W domu oczywiście, pełnym porannej krzątaniny, jak na złość głośniejszej niż w ciągu tygodnia.
- Nie wstaję. Ja mam jeszcze czas…
- Znaczy, że co?
- Że czuję się młodo!

Biorąc pod uwagę za-zwyczajową abstynencję, nie był to tupot białych mew. Był to albatros- taki wieeelki hiszpański gołąb!

Do koszyka w sklepie wpakowałam najmniej inwazyjne produkty. Maślanka, bułki pakowane po 10 sztuk, szyneczka i mleko do kawy. Lubię te kasjerki…dopóki czasem nie otworzą tych landrynkowo-różowych ust.

- Ile tych bułek?
Patrzę na firmowe opakowanie z wielkim napisem 10 sztuk.
- No ile??? - niecierpliwi się Pani Krysia, jak zdążyłam przeczytać na plakietce.
- Dwie.
Spojrzała na mnie z pode łba i zaczęła liczyć.

Jeszcze tylko apteka…cholera co ja miałam kupić??? Taki środek na słabe msze, kiedy bolą Cię nogi i czujesz, że zaraz się przewrócisz...jaka to była nazwa...
-Aha! Aviomarija poproszę.


Wpadam zdyszana do domu po ciężkich ekscesach, czując jeszcze w kościach dzień wczorajszy.
- Nigdy się nie zakocham!
- Przyjdzie głupi to kuuupi!
- skwitowała siostra.

Brak komentarzy: