piątek, 5 lutego 2010

Skumaj winyla

I się dziewce doigrało. Byłak kamieniem. Potem wysperałam płytę Kayah i urosłam se w siłę..znacy skałą się stałam. Przysły mrozy, i coponiektóryk obywateli hań przeniosły w błogie casy PRL’u. Choć sama Gomułkowej gębusi nie kojaze z bliska, to caluśki ten mur obronny, jakim odgrodziłam sobie świat pees ostatnie ćwierć wieku,wsędy jak Wisła pokrył się lodem. Lodołamace z Bydgoszczy do Krakowa sie ni kwapiły, ino do Tromboli znalazł se ściezke taki lodołamacz - jeno z gór. Co mądróm ksiązke napisoł.
I co się dzieje? Się uśmiecha do mędroli i bajoków. Się chodzi łbem nie włucąc po ziemi, ino z wyprostowanym pocuciem własnej wartości. A casem i łbem do góry peed nogami. Się przypala strawę w kuchni, kiela sie powkręcało dziewce w izbie za ścianóm w trąbkowe ćwicenie. (wazne tu to „s”, poć samej trawki się mi nie zdaza!) Fta nagle cłowiek dedukuje, ze ni mo takiego psykazania, ani boskiego ani zbójnickiego,co by musioł być psymusowo całe życie Matkóm Polką, Matkóm Teresą cy w ogóle jakóm-sik matkóm od podszeb wszelakik. Ze na to cas jesce i cosik by trza się poradować. Bo jak fto ni umie pływać, to w tyk zmartwieniach mógłby się utopić. A tu zima, pełnóm gębom i kizby trza ciało ratować od środka, coby ciepło na serduchu się zrobiło. „A jak?”- zapytocie.A to Wóm powiym. Psychodzis se do dom, to się ogrzewos herbatą z miodem I ni wazne, ze zielona i zdrowa. Piyrsy raz dobze, drugi raz dobze. Trzeci roz dolejes specifiku - tys dobze. Juz mnij chłodnawo. Ale się nudo jakas taka wkrada. Casem lepiyj wyłącyć lewą półkule tych zwojów we łbie, butelkę dobrego wina rozpiecentować i zacąć umyślać prawóm. Znacy się – twórczo i analogowo... i analogową płytą w tle. Jamie Lidell najlepiyj,tóm co ponizyj. Jooj!





I jak juz skumałam winyla, to się jedno pytanie narodziyło i dziubło jak kolec w coło. Cemus to ludziska wraz z wiekiem cy jakimsi takim doświadceniem i nibyk mądrością życiowóm tracą umiejętność radowania się z rzeczy malućkich? I ucóm tego, idóm dalyj! Jak tak se patrze, to kazdyj więzi między jednym cłekiem a drugim, wtóruje manipulacyja, walka o energie. Poć między jednym cłekiem a drugim zwierzęciem inacyj tys nie jest...Kie psisko fce wyjść, fta caluśkie drzwi łapami odrapie. Ale zobac se na Cie, sóm-eś tak robił. Skąd się to biere? Kany dobze byłobyk zacąć znaki łodcytawać w zyciu, wiys? I się kurna nimi ciesyć! Toć sytko niesie ze sobóm jakóm-sik wiadomość. Jakobyś mail z góry odbieroł.. „You’ve got message”!
I kany pojedzies zaś do dom, pomyśl co inkse miało to znacyć, coby sie w smutku nie taplać. Fta hań trzy razy poźryj na górki, umyślaj se o tych oczyskach, a Gazda Ci z nieba cichuśko zagodo „Ty się cłeku nie uzalezniaj. Raduj się chwilóm, nie zatracój siebie w tym sytkim.”

Pójdzies ku Krupowej Hali, i zaś usłysys jak Ktosik z Góry prawi:
„A co się tycy ciała, to radościami nie pogardzoj, od smutków uciekoj. Kizby to djabli byli, aj by byli, coby cnota sprawiała przykrość, a niecnota radość. Ka radość, tam i cnota. Ka smutek, tam grzychy. Staroj się o radość, a za radościóm przydzie rozum i cało reśta. Ta i dusy lepiyj się siedzi w krzepkim ciele jako w ciele chyrlawym.”

I już wiys. Syćko sło o radość i ślus.

Otwieras okno, spozieras se na górki. Wychodzis z kawą i śpiewos ku górom „Hej, ładnyś chłopce, ładnyś”. A echo z przyzwycojenia „..mać..mać..mać..”